Przy okazji zaproponowania Wam stylizacji, która będzie dobrze pasować w czasie uroczystych spotkań świątecznych opowiem Wam o diecie, dzięki której błyskawicznie straciłam wszystkie te kilogramy, w które ubrała mnie niedoczynność tarczycy do spółki z hashimotem. Dzięki której cofnęłam się rozmiarowo do stanu sprzed 10 lat.
Szkoda, że nie wiedziałam tego wcześniej, że musiałam przeżyć te ataki bólu zakamienionego woreczka żółciowego, które skłoniły mnie do przejścia na dietę lekkostrawną.
W moim życiu przeszłam przez etap diet, zmian nawyków żywieniowych i innych prób ograniczenia wagi, bez specjalnie spektakularnych sukcesów. Aż do teraz. W sumie cały czas zastanawiam się co tak szkodziło mojej wadze w poprzednim stylu jedzenia?
Jakie są główne ograniczenia w diecie lekkostrawnej czyli diecie zdrowej?
Pożegnałam się ze smażonymi i grilowanymi potrawami witając w moich kuchennych progach gotowane, pieczone w folii lub na parze. Pożegnałam cebulę i czosnek oraz inne pikantne przyprawy (to była rozpacz, nie ukrywam). Zastąpiłam je dużą ilością świeżych ziół i asafetydą czyli „smrodzieńcem” :). Boleśnie przeżyłam rozstanie z serami, zwłaszcza pleśniowymi, bo tłuszcz jest tu na indeksie …
A, odstawiłam też kawę i mocną herbatę. O czekoladach czy innych słodkościach nawet nie wspominam.
Ogólnie smak potraw, szczególnie na początku, wydawał się bardzo mdły. Potem przyzwyczaiłam się odnajdując go w mniej wyraziście przyprawionych daniach. Podobno po 2 tygodniach wymieniają się kubki smakowe …
Nie bywam głodna, a jedyną niedogodnością jest wychodzenie do pracy z zestawem słoików, bo łącząc dietę lekkostrawną z bezglutenową bardzo ograniczyłam możliwość zjedzenia czegoś na mieście.
Więc z okazji czekającej nas kumulacji jedzenia w czasie świąt pomyślałam, że może przyda się Wam jakaś wskazówka na ogarnięcie się po tym kulinarnym szaleństwie.
Odziałam się w pochodzącą sprzed 10 lat spódnicę i bluzkę o modnym kropkowanym wzorze, szpilki z ZARY, a na ramiona zarzuciłam płaszcz JASS
zdjęcia – Waldek Piotrowski