Przeczytałam dzisiaj wstęp Marcina Mellera do jego zbioru felietonów „Sprzedawca arbuzów”, o tym jak trudno mu napisać cotygodniowy felieton. Jakże ja go dobrze rozumiem!
Tylko pozornie jest mi łatwiej. Bo to tylko pozór, że mogę pisać o tym „że taką bluzeczkę sobie włożyłam”. Przecież to trochę jakbym pisała o pogodzie. Wszak koń jaki jest, każdy widzi – jak trafnie głosi najsłynniejsza definicja.
Choć z drugiej strony – może to nawet niegłupie – opisanie jaką drogą dochodzę do pewnych zestawień stylizacyjnych. Zaczęło się od butów. Wyczekanej wyprzedaży w jednej z fimr-córek hiszpańskiego Inditexu czyli w Uterque. Poczekałam odpowienio długo. Na tyle, aby cena była dobra z mój rozmiar jeszcze na mnie czekał.
Drugim elementem determinującym stylizację były spodnie, które koniecznie chciałam Wam pokazać. Nabyte poprzez portal modivo.p, mające dosć dużo detalu wymagały bardzo spokojnych dodatków. Jednak wbrew pozorom wyraziste buty, dzięki wspólnej palecie kolorów, dobrze dogadały się ze spodniami. Reszta musiała już być tłem. Top to tło absolutne, jednak króka jakby obcięta marynarka nie jest już przypadkowa. Należało przecież wyeksponować wyrazistą talię spodni.
Ot i cała historia
spodnie – Manika Grace via Modivo.pl
marynarka – ZARA / buty – Uterque
zdjęcia na tarasie – Waldek Piotrowski